Trasy rowerowe w Polsce – to musisz wiedzieć przed wyruszeniem. Velo Czorsztyn – ciekawe miejsce na rodzinną wycieczkę. Szlak Orlich Gniazd – województwo śląskie i małopolskie. Szlak wokół Tatr – najlepszy szlak rowerowy górski. Wiślana Trasa Rowerowa – szlak rowerowy wzdłuż najdłuższej rzeki. Green Velo – rowerem po Obecnie dzięki stacji UBB na terytorium Polski możemy szybko i sprawnie dostać się nie tylko do kurortów cesarskich na wyspie Uznam tzn. Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin ale również do oddalonych Wolgast, Züssow, Stralsund i do Barth w sezonie letnim oraz do Berlina ale z przesiadką. Pociągi UBB kursują ze stacji w Świnoujściu do Zwiedzanie wyspy Uznam – muzeum pamiątek po DDR w Dragen. Ostatnie miejsce, jakie odwiedziliśmy to było muzeum pamiątek po DDR. Jest ono dość specyficzne, panuje tu bałagan, cały czas się zastanawialiśmy, czy zamierzony. W każdym razie można zobaczyć wszystko, co kojarzy się z NRD. Trasy rowerowe wokół Niepołomic. Szukasz najlepszych szlaków rowerowych wokół Niepołomic? Żeby ułatwić Ci wybór, zebraliśmy na tej stronie 20 najpiękniejszych tras na rower wokół Niepołomic. Musisz tylko wybrać najlepszą z nich! Trasa Dąb Augusta–Kapliczka Św. Huberta (początek: Staniątki) Trasa Dąb Augusta–Kapliczka Św. Mapa Świnoujście - plan miasta Świnoujście. Szukasz ulicy w Świnoujściu, skorzystaj z internetowej mapy Świnoujścia, pozwoli Ci to w łatwy sposób odnaleźć wybraną ulicę, plac lub aleję w Świnoujściu Całkowicie zgadzam się. Od kilku lat używam do nawigacji MAPY.CZ. Założyłem pocztę na portalu SEZNZM.CZ i teraz w domu na dużym ekranie kompa mogę budować dowolne trasy. Po wgraniu aplikacji mapy.cz do smartfona mogę je otwierać w dowolnym miejscu bez potrzeby internetu (trzeba mieć w grane stosowne mapy) i można śmigać po SZLAKIEM JEZIOR GÓRSKICH. Region: Górna Austria / Salzburg. Czas trwania: 5 dni + dojazd do Austrii. Do przejechania rowerem: 135 km. Wszystkie trasy rowerowe w Austrii są bardzo malownicze, ale gdybyśmy mieli wybrać te najpiękniejsze, to bez zawahania polecilibyśmy szlaki rowerowe wijące się dookoła jezior górskich w rejonie Salzburg. mZrZ. Północno-zachodnie krańce województwa zachodnio-pomorskiego, czyli innymi słowy okolice Zalewu Szczecińskiego to miejsce szczególne na mapie Polski. Niespotykane walory przyrodnicze Wolińskiego Parku Narodowego, wszechobecność wody, z jednej strony wspomnianego Zalewu Szczecińskiego, a drugiej Morza Bałtyckiego, niezliczona ilość jezior oraz wysp, a także rozsiane po całym regionie zabytki i muzea przypominające nam o czasach II wojny światowej, sprawiają, że o niemal każdej porze roku można spotkać tu turystów. Jedni wylegują się na plażach, a inni wybierają bardziej aktywne formy spędzania wolnego czasu. Jest jeszcze jedna rzecz, która jest niezmiernie kusząca i zachęca do odwiedzin, a mianowicie niemiecka wersja wyspy Uznam, czyli Usedom, o której słów kilka w niniejszym wpisie. Z uwagi na fakt, iż w rejonie wyspy Uznam mam okazję być kilka razy do roku, wielokrotnie przeprawiam się również na Usedom. Zniesione granice, brak kontroli, zdecydowanie ułatwiają całą procedurę. Wystarczy wsiąść na dwa kółka i pedałować w stronę granicy niemiecko-polskiej, by w przeciągu kilkunastu minut znaleźć się u naszych zachodnich sąsiadów. Niniejszy wpis będzie zbiorem doświadczeń i spostrzeżeń z kilku wyjazdów na wyspę Usedom. Jeśli ktoś spodziewa się, że będzie miał do czynienia z płaskim terenem, niestety jest w dużym błędzie. Z czasów epoki lodowcowej pozostały tu masy ziemi spiętrzone nawet do wysokości 70 metrów. Tereny o największej wartości przyrodniczej zostały objęte ochroną. Stworzono tu Park Krajobrazowy Wyspy Uznam (Naturpark Insel Usedom). W skład parku wchodzi 7 większych jezior, z czego największe zajmuje powierzchnie 550 hektarów. Wyspę porastają w dużej mierze lasy bukowe, ale wokół jezior znajdziemy też i lasy olchowe. Na terenie parku wydzielono 14 obszarów chronionych. Wjeżdżając na niemiecką część Uznam od strony Świnoujścia, mijamy puste budki straży granicznej, relikt czasów sprzed otwarcia granic. Co prawda stoją tu jakieś samochody, więc można mniemać, że ktoś w środku być może siedzi, ale szansa na jakąkolwiek kontrolę jest raczej znikoma. Szczególnie gdy przemieszczamy się rowerami. Główną droga przejeżdżamy może kilkaset metrów, by natychmiast skręcić w lewo w ciągnącą się wzdłuż wzgórza drogę szutrową. Nie da się jej pomylić z niczym innym, gdyż jest jedyną drogą prowadzącą wzdłuż wspomnianego wzgórza, na którym położona jest pierwsza atrakcja turystyczna, jeśli tak można nazywać znajdujący się tu największy cmentarz wojenny kraju związkowego Meklemburgii i Pomorza Przedniego. Wzgórze Golm i Cmentarz Wojenny Golm o wysokości 71 metrów nad poziomem morza, jest najwyższym wzniesieniem wyspy Uznam. Ów cmentarz dla żołnierzy niemieckich poległych na Morzu Bałtyckim bądź, tych którzy odeszli w świnoujskich szpitalach wojskowych, wzniesiono we wrześniu 1944 roku. Pochowano tu również tysiące ofiar cywilnych amerykańskiego nalotu powietrznego na Świnoujście 12 marca 1945 roku. Większość stanowili mieszkańcy miasta i uchodźcy z terenów Pomorza i Prus Wschodnich. Wielu ofiar nie dało się zidentyfikować. Z tego powodu postanowiono o złożeniu ich szczątków w anonimowych mogiłach zbiorowych. Cmentarz na wzgórzu Golm Zgodnie z wytycznymi urzędników nieistniejącego już DDR, w 1965 roku usunięto wszelkie oznakowania pojedynczych grobów. W 1995 roku cmentarz ponownie przekształcono, a przed jego wejściem wzniesiono krzyż, który stojąc niedaleko granicy z Polską, wzywa do pojednania. Pozostajemy chwilę w zadumie i schodzimy na dół. W oczy rzuca nam się jeszcze biała tabliczka informacyjna umieszczona na drewnianym słupie, osłonięta drewnianym, spadzistym daszkiem. Otóż tablice nagrobkowe z brązy nie są tak naprawdę prawdziwe. Zastąpiono je tablicami z brązopodobnych materiałów. Było to spowodowane licznymi kradzieżami brązu. Cóż, trudno to w jakikolwiek sposób skomentować. Kamminke Z wzgórza Golm mamy już niecałe 2 kilometry do położonej nad Zalewem Szczecińskim wypoczynkowej miejscowości Kamminke. Naszą uwagę przykuwają szczególnie urokliwe kolorowe domy, których dachy pokryto strzechą. Ponadto nad samym zalewem znajduje się mały port rybacki jachtowy. Jest jeszcze dość wcześnie, ale w kawiarence widać już pierwszych ludzi zasiadających przy stolikach i oddających się błogiemu relaksowi. Gdyby ktoś chciał uciec od tłumów oblegających nadbałtyckie kurorty, Kamminke wydaje się doskonałą alternatywą. Nie brak tu miejsc noclegowych, a przede wszystkim tak trudnego w dzisiejszych czasach do odnalezienia spokoju. Kamminke Domy w Kamminke Wsiadamy na rowery i ruszamy w dalszą drogę. No właśnie, będąc w Niemczech na rowerze można użyć stwierdzenia ruszać w dalszą drogę. Otóż tu każda z tych małych miejscowości jest połączona ze sobą siecią doskonałych ścieżek rowerowych, często pociągniętych w polach, czy lasach, gdzie możemy się rozkoszować absolutną ciszą. Komfort rowerowej jazdy jest nieporównywalny z niczym innym. Ponadto wzdłuż ścieżek znajdują się znaki informujące nas o odległościach do kolejnych miejscowości, jak i kierunkach w jakich powinniśmy się udać. Kompletny system dróg dla miłośników dwóch kółek! Mijamy kolejne miejscowości na naszej trasie, Garz i Zirchow. W Zirchow możemy odbić w prawo na krótszą trasę, albo w lewo na dłuższą. Skupmy się na razie na części przyrodniczej i jeziorach położonych na krótszym odcinku. Ścieżki rowerowe w niemieckich lasach Korswandt Dojeżdżamy do kolejnej miejscowości, liczącej sobie nieco ponad 500 mieszkańców. Tu z pewnością w pełnym sezonie ruch turystyczny jest dość duży, gdyż właśnie w Korswandt położone jest jezioro Wolgastsee, a nieco kawałek dalej, po drugiej stronie drogi rozległe, ciągnące się w zasadzie aż do miejscowości Bansin jezioro Gothensee. Warto zwrócić uwagę, że turysta niemiecki, będąc przy terenach morskich, nie zawsze skupia się stricte na przebywaniu na plaży, ale chętnie zwiedzi również okoliczne miejsca, a nawet w ogóle nie pojedzie nad morze, tylko cały swój wyjazd spędzi nad brzegiem jeziora, w leśnym zaciszu. Wspomniane miejscowości nie mogą z pewnością narzekać na brak turystów w sezonie letnim, a baza turystyczno-gastronomiczna stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Jeziora po niemieckiej stronie wyspy Usedom Rowerem możemy przejechać wzdłuż brzegu jeziora Gothensee poza fragmentem, gdzie jezioro tworzy swego rodzaju łuk. W tym miejscu teren jest zbyt podmokły, żeby można było przejechać tamtędy naszym dwukołowcem. Tym samym leśną ścieżką mkniemy do miejscowości Gothen, by potem znowu zbliżyć się do brzegu jeziora. Stamtąd już żabi skok do kurortu nadmorskiego Bansin. Cofnijmy się jednak do miejscowości Kutzow położonej tuż przy lotnisku Heringsdorf. Tutaj możemy obrać inną drogę i udać się w lewo w kierunku miejscowości Bossin. Jeśli ktoś miałby ochotę może odwiedzić Muzeum DDR w miejscowości Dargen. My udajemy się kawałek dalej, do Stolpe auf Usedom. Muzeum w Dragen Stolpe auf Usedom Główną atrakcją miejscowości jest znajdujący się tutaj zamek wzniesiony pod koniec XVI wieku. Najprawdopodobniej uległ częściowemu zniszczeniu w trakcie wojny trzydziestoletniej. Odbudowa i zmiana stylu z renesansowego na barokowy miała miejsce w latach 1690 do 1700. Z tego też okresu pochodzi zachowana w całości więźba dachowa. Po 140 latach przerwy zamek ponownie wpadł w ręce rodziny von Schwerin. Do roku 1905 dokonano kolejnych prac mających na celu przebudowę zamku. Tuż po zdobyciu wyspy przez Armię Czerwoną w 1945 roku, doszło do rabunków. W 1974 zniszczono trzy górujące nad zamkiem wieże, aby odebrać budowli charakter zamkowy. Jeszcze w 1990 roku budynek stał pusty i groziło mu zawalenie. W 1996 roku stał się własnością gminy Stolpe. W tym samym roku rozpoczęto prace restauracyjne. Zamek Stole auf Usedom Dziś zamek sprawia wrażenie, jakby był wybudowany w XXI wieku. To doskonały przykład tego, że o zabytki można i trzeba dbać. W wiosce znajduje się jeszcze XIX wieczny neogotycki kościół. Co ciekawe w Stolpe auf Usedom mieszka niecałe 400 osób, ale nawet i tu postawiono stację wypożyczalni rowerów. Świadczy to tylko o tym, że Niemcy na rowerach po prostu jeżdżą. Kontynuujemy naszą wycieczkę w kierunku miejscowości Mellenthin. Mellenthin Miejscowość słynie głównie ze znajdującego się tutaj zamku na wodzie. Wasserschloss Mellenthin, bo tak brzmi pełna nazwa położonego na sztucznej wyspie o długości 100 i szerokości 80 metrów otoczonej fosą o szerokości 20 metrów. Zamek wzniesiono w latach 1575 do 1580 z inicjatywy Rüdigera von Nienkerkena. Wraz z wmarciem rodu w 1641 roku i zakończeniem wojny trzydziestoletniej zamkiem obdarowany został Johan Axelsson Oxenstierna. Kilka lat później posiadłość wpadła w ręce generała Burcharda Müllera von der Lühne. Potomkowie Müllera pozostawali w posiadaniu zamku do 1747 roku. Następnie został zlicytowany i stał się własnością Bleicherta Petera von Meyenn. W 1818 roku zamek trafił w ręce świnoujskiego radnego Wittchow, którego rodzina pozostawała we władaniu zamku do roku 1910. W 1931 roku zamek i posiadłość 120 hektarów ziemi nabył makler Wenner. Po II Wojnie Światowej doszło do wywłaszczenia, a kompleks budynków wykorzystywała gmina. W 2001 roku zamek sprywatyzowano i rozbudowano o hotel i restaurację. Wasserschloss w Mellenthin Fasada zamku nie jest szczególnie piękna. Łatwo dostrzec brakujące elementy tynku. Przyjechaliśmy tu dość wcześnie rano i zamek pozostaje nadal zamknięty dla zwiedzających. Gdyby ktoś miał ochotę, może usiąść w ciągu kawiarenek ciągnących się wzdłuż drogi prowadzącej do głównego wejścia zamku i skosztować lokalnych przysmaków. Cały region wokół Mellenthin słynie z produkcji miodów. Przechadzając się po wiosce nie trudno dostrzec domostwa sprzedające słoiczki z miodem. Zazwyczaj są one ulokowane na samoobsługowych stanowiskach, gdzie możemy kupić słoik miodu po wrzuceniu odpowiedniej sumy pieniędzy do stojącej obok puszki. To również świadczy o dużej dozie zaufania jaką darzą się Niemcy. Podobne rozwiązania widziałem w Norwegii. Tam niestety na wielu takich stoiskach zamontowano już kamery, co może świadczyć tylko i wyłącznie o rozprzestrzeniającym się złodziejstwie, najpewniej nie samych Norwegów. Swoją uwagę warto zwrócić również na stojący nieopodal zamku kościół i okalający go cmentarz. Oferta lokalnych miodów Ruszamy w dalszą drogą, robiąc krótki przystanek w miejscowości Neppermin, by rzucić okiem na zatokę Achterwasser, będącą odnogą cieśniny Piana, wcinającą się w wyspę Uznam. Siadamy na chwilę na drewnianym pomoście i w ciszy przyglądamy się ciągnącej się w nieskończoność niebieskiej tafli wody. Na pomost przychodzi starsze małżeństwo. Rozkładają krzesełka, wędki i zaczynają łowić ryby. Czas jakby się zatrzymał. Wszystko przepełnione jest spokojem i ciszą. My mamy przed sobą jeszcze kilka miejsc. Wsiadamy zatem na rowery i mkniemy w kierunku Benz. Kościół w Mellenthin Benz Niepozorna miejscowość, jak się koniec końców okaże, przypadła nam najbardziej do gustu. Wszystko za sprawą położonego na wzgórzu drewnianego, zabytkowego wiatraka holenderskiego, w którym znajduje się dziś muzeum. Wiatrak wykorzystywano czynnie do drugiej połowy XX wieku. Od 1973 do 1984 roku pełnił funkcję azylu dla Otto Niemeyera-Holsteinsa, a od 1992 roku jest w posiadaniu związku Kulturmühle Benz. Tuż obok wiatraku znajduje się mała kawiarenka, gdzie poza kawą, można zamówić piwa, wina, a także ciasto, które właścicielka własnoręcznie wypieka w znajdującym się na tyłach budynku piecu. Zasiadamy w ciszy przy drewnianych ławkach i podziwiamy piękno okolicznego krajobrazu. Z jednej strony ciągnące się pola skąpane w promieniach słońca, z drugiej szemrzące gdzieś w oddali wody Achterwasser. Chwilę później nie jest już tak spokojnie, gdyż przyjeżdża tu wielu innych rowerzystów chcących zwiedzić stojący na wzgórzu wiatrak. Po dłuższej przerwie opuszczamy to piękne miejsce i udajemy się w dalszą drogę, zatrzymując się jeszcze przy Kościele świętego Piotra pochodzącym z XV wieku. Wiatrak w Benz Kościół w Benz Pudagla Kolejny przystanek robimy w okolicach miejscowości Pudagla położonej nad rozciągającym się tu jeziorem Schmollensee. Miejsce, zresztą jak Benz, słynie ze stojącego na wzgórzu wiatraka, ale także zamku. Przyjrzyjmy się jednak najpierw nieco bliżej historii wspomnianego Koźlaka. Pierwsze wzmianki o jego istnieniu pochodzą już ze szwedzkich rejestrów topograficznych z roku 1693. Prawami spadkowymi i własnościowymi zarządzał wtedy Joachim Schroeder. W 1779 roku mistrz młynarstwa Jacob Schmidt odkupił od swojego ojczyma wiatrak ze wszystkimi zabudowaniami gospodarczymi za równowartość 1000 talarów. Do roku 1810 wszystkim rolnikom z obszaru Pudagli nakazywano mleć ziarno w tym młynie. Z kronik można wywnioskować, że mielono tu także żyto oraz kaszę, a ostatnie mielenie odbyło się w roku 1937. Do 1986 roku wiatrak pozostawał w rękach rodziny, gdyż dopiero wtedy pan Schmidt postanowił o wydzierżawieniu go. Niestety koszty remontu i odnowy wiatraka z roku na rok wzrastały. Tym samym ostatni właściciel zdecydował się na przekazania Koźlaka gminie Pudagla. W 1997 roku zlecono odrestaurowanie obiektu. Koszty odrestaurowania wyniosły 450 tysięcy marek niemieckich. Uroczyste obchody otwarcia miały miejsce 25-go października 1997 roku w obecności Ministra do Spraw Socjalnych, Starosty oraz licznych zaproszonych gości. Koźlak w Pudagli jest jedyny w swoim rodzaju, gdyż tylko on na terenie całek Meklemburgii i Pomorza Przedniego stoi na swoim oryginalnym miejscu. Wiatrak obraca się za pomocą dyszla przymocowanego do siodła. Fundament składa się tylko i wyłącznie z kamienia polnego, Sztember, czyli oś wiatraka, zbudowana została z 200-letniego dębu. Progi krżyżowe są również dębowe. Skrzydła natomiast wykonano z modrzewia, hamulce koła Palecznego z topoli, a pozostałe elementy z drewna sosnowego. Konstrukcja ryglowa korpusu głównego zespolona jest za pomocą bolców drewnianych. Powierzchnia skrzydeł jest regulowana i można ją zwiększać za pomocą wsuwanych klepek oraz naciąganych żagli. Dla prawidłowego funkcjonowania wiatraka konieczne jest regularne natłuszczanie sztembra, oraz siodła. W Pudagli co roku obchodzone jest święto wiatraka. Wiatrak w miejscowości Pudagla Oglądamy wiatrak z każdej z możliwych stron i udajemy się w kierunku Zamku Książąt Pomorskich w Pudagli. Budowla została ukończona w 1574 roku na polecenie księcia wołogoskiego Ernesta Ludwika. Zamek pełnił funkcję rezydencji matki księcia, Marii Saskiej. Następnie służył administracji, a obecnie znajduje się tu lokal gastronomiczny. Do 1840 roku na zamku mogliśmy podziwiać jeszcze wieżę, jednakże w późniejszym czasie została ona zlikwidowana. Z zamkiem związana jest jeszcze jedna ciekawostka. Otóż w latach 1936 do 1945 na północnym cyplu wyspy Uznam, obok zakładów doświadczalnych w Peenemünde, znajdowało się jedno z najnowocześniejszych na świecie centrów zbrojeniowych. Prawie 12 tysięcy ludzi pracowało na powierzchni 25 km2 nad rozwojem broni dalekiego zasięgu i precyzyjnego rażenia. To tu Helmut Hoelzer zaprojektował elektroniczny komputer analogowy do symulacji toru lotu, a na podstawie tego projektu w roku 1941 pierwszy autonomiczny komputer pokładowy do sterowania obiektem latającym. Po zbombardowaniu Peenemünde przez Royal Airforce w sierpniu 1943 roku, oddział Hoelzera został przeniesiony pod kryptonimem “Karlshagen III” do zamku Pudagla. W piwnicy zamkowej do roku 1945 znajdował się komputer analogowy. Sam Hoelzer mieszkał w leśniczówce w miejscowości Neu Pudagla. Rok później komputer przewieziono do Stanów Zjednoczonych. Również i Hoelzer po zakończeniu wojny emigrował za ocean i wspierał badania nad rakietami Wernera von Braunsa w Fort Bliss i Whote Sands. Zamek w Pudagla Nam nie pozostało już nic innego jak kierować się w stronę Bałtyku do położonego nieopodal Bansin. Kąpieliska cesarskie Bansin, Heringsdorf, Ahlbeck Bansin, Heringsdorf i Ahlbeck to zdecydowanie największa perła w koronie całej wyspy Uznam, jak i jedna z największych atrakcji Meklemburgii Pomorza Przedniego. Na ciągnącej się wzdłuż brzegu morza 8-kilometrowej promenadzie można poczuć się jak w raju. Klasycystyczne pałacyki, wille z rokokowymi dekoracjami, secesyjnymi witrażami to żywa historia przeniesiona z drugiej połowy XIX wieku. Nic dziwnego skoro w tamtych czasach, to jest od drugiej połowy XIX do drugiej połowy XX wieku, każdy kto miał pieniądze, budował sobie letnią rezydencję na wyspie Usedom. Dziś kompleks trzech kurortów liczy sobie 10 tysięcy mieszkańców, ale jest w stanie pomieścić aż 14 tysięcy turystów, gdyż dysponuje tak rozległą bazą noclegową. Przydomek Keiserbäder jest związany nie tylko z faktem przebywania tu cesarza Wilhelma II z całą swoją rodziną, lecz także z tym, że ów ośrodki powstawały w czasach cesarskich, a cesarska atmosfera nadal przenika ich każdy zakamarek. Kąpieliska cesarskie odwiedzali nie tylko bogaci mieszkańcy Berlina. Bywał tu także znamienity pisarz Teodor Fontane, który w 1863 roku napisał do swojej żony następujące słowa: „Jest tu spokój i świeże powietrze, a obydwie te rzeczy napełniają nerwy, krew i płuca cichą rozkoszą”. Kolejny ze sławnych pisarzy, Rosjanin Maksym Gorki, spędził tu ze swoją rodzina aż 5 miesięcy. Kamienice wzdłuż niemieckiego wybrzeża Wróćmy jednak na moment do Bansin i jego historii. To najmłodsze z wszystkich położonych tu kąpielisk zostało założone w 1897 roku. Co ciekawe okazałe wille budowano tak zwaną metodą na suwak, w ten sposób, aby umożliwić widok na morze mieszkańcom budynków położonych w drugim rzędzie. Bansin jako pierwsze niemieckie kąpielisko uzyskało w 1923 roku zezwolenie na swobodne kąpiele. Bansin odwiedzały niemieckie gwiazdy wytwórni filmowej UFA. Bywali tu chociażby Heinz Rühmann, czy Wilhelm Fritsch. Najsłynniejszym synem miasta jest niewątpliwie pisarz Hans Werner Richter. Dziś na ścianach jego rodzinnego domu widnieją napisy „Villa” i „Paula”, a pod nimi powiedzenie: “Czy wschód czy zachód – w domu najlepiej”. Jadąc dalej zatrzymujemy się przy molo w Heringsdorfie. Tu bywali między innymi Lyonel Feininger, Johan Strauß, Lew Tołstoj, Thomas Mann, czy wspomniani już Maksym Gorki i Theodor Fontane. Heringsdorf został nazwany przez Heinricha Manna wanną Berlińczyków, a on sam w latach 30 chętnie tu gościł. W willi Irmgard otwartej dla zwiedzających można zobaczyć salon i gabinet Maksyma Gorkiego. Koncerty, kabarety i różnego rodzaju spektakle odbywają się w namiocie teatralnym Chapeau Rouge. Tuż obok znajduje się muszla koncertowa. Występują tu artyści kabaretowi z całego świata. Centrum kultury jest także sala Kaiserbädersaal, w której rok rocznie odbywają się Uznamskie Dni Literatury, noce Poetyckie, bale, jak również Uznamski Festiwal Muzyki. Warto zwrócić uwagę na znajdujący się bezpośrednio przy promenadzie szklany okrąglak będący pawilonem sztuki. Molo wychodzi tu w morze na aż 508 metrów, tym samym będąc najdłuższym molem w Europie. Pełne sklepików pozwala skosztować lokalnych przysmaków. Chyba najbardziej znanym są bułki śledziowe, bez których nie mogłaby się odbyć żadna z naszych wizyt w przepięknym Heringsdorfie. Ahlbeck jest ostatnim, najbliżej polskiej granicy położonym cesarskim kąpieliskiem. Molo wybudowane w 1898 roku jest najstarszą tego typu zachowaną budowlą w całym kraju. Można ją było widzieć w wielu filmach, a nawet w legendarnej niemieckiej produkcji Pappa ante Portas z udziałem Loriot. Przy wejściu na molo można dostrzec secesyjny zegar, podarowany niegdyś przez zachwyconego tutejszymi terenami kuracjusza. Jednym z kluczowych obiektów z czasów cesarskich jest hotel Das Ahlbeck, który gościł wiele znamienitych osobowości, jak chociażby cesarza Austrii Franciszka Józefa I, Luise Ebert, niemieckiego polityka Gustava Bauera, aktora Theo Lingena, czy królową Szwecji Sylwię Sommerlath. Co ciekawe zarówno Ahlbeck, jak i Bansin nie są osobnymi miastami, a dzielnicami gminy Heringsdorf. Takowa decyzja weszła w życie 1 stycznia 2005 roku. Wcześniej każde w miejscowości było samodzielną gminą. Nasza przygoda po niemieckiej stronie wyspy dobiega końca. Spędzamy jeszcze trochę czasu w jednej z położonych na deptaku restauracji, rozkoszując się czystym powietrzem i wszechogarniającą nas ciszą. Podziwiamy piękno cesarskiej architektury, zajadając się rybnymi potrawami. Cesarska perełka udowadnia nam, jak duża przepaść jest jeszcze między Polską, a Niemcami w wielu dziedzinach życia. Wystarczy przejechać na drugą stronę granicy, by dostrzec sypiące się tynki zaniedbanych, często nawet grążących zawaleniu budynków, fatalnej jakości jedzenie serwowane w nadmorskich budach pamiętających czasy PRLu. Nasuwa się tylko jedno pytanie, dlaczego? Brak świadomości? Niechęć poprawienia czegokolwiek? A może po prostu próba zarobku jak największej ilości pieniędzy jak najmniejszym kosztem? Cóż, nasz piękna, ale też i często załamująca, wywołująca zrezygnowanie polskość jest po prostu w wielu aspektach niezrozumiała. Ścieżka rowerowa na pograniczu polsko-niemieckim Rowerem po wyspie Uznam W najbliższą niedzielę (26 sierpnia) Świnoujska Inicjatywa Rowerowa ŚwIR zaprasza na kolejną, ostatnią już w tym sezonie letnim wycieczkę rowerową. Trasa prowadzi po niemieckiej stronie wyspy Uznam i liczy 82 km. Zbiórka o godz. na przystanku kolejki UBB przy ul. 11 Listopada. Organizatorami są ŚwIR, Urząd Miasta Świnoujście, Klub Turystyki Kolarskiej PTTK „Bieliki” oraz wypożyczalnia rowerów GINO. Trasę opracował Honorowy Przodownik Turystyki Kolarskiej PTTK Nr 4136 Wiesław Król. Rowerzyści pojadą przez ŚWINOUJŚCIE – KORSWANDT – BENZ – BALM – DEWICHOW – RANKWITZ - WARTHE - LIEPE – KRIENKE – MELLENTHIN – KACHLIN – GARZ . Warunkiem uczestnictwa w imprezie jest: 1. posiadanie ubezpieczenia NW - od następstw nieszczęśliwych wypadków: - Oddział Morski PTTK ubezpiecza grupowo każdą wycieczkę; 2. posiadania sprawnego roweru oraz na trasie zapasowej dętki stosownej do rozmiaru koła; 3. osoby niepełnoletnie będą pod opieką osób dorosłych i jechać we kasku; 4. podporządkowywanie się wszystkim poleceniom organizatorów, a w szczególności tych dotyczących bezpieczeństwa na trasie; 5. przestrzeganie zakazu spożywania alkoholu (dot. również piwa, które jest zalecane po powrocie z trasy); 6. być życzliwym dla innych współuczestników 7, na trasie po niemieckiej stronie obowiązkowe posiadanie dowodu osobistego lub paszportu (dotyczy również dzieci); Uczestnictwo w imprezie jest dobrowolne i na własne ryzyko a organizator nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałe wypadki – wycieczka jest ubezpieczona. Osoba uczestnicząca po raz pierwszy wypełnia jedynie KARTĘ ZGŁOSZENIA podając w niej telefon kontaktowy oraz PESEL, który jest niezbędny przy ubezpieczeniu wycieczki. Wszyscy dorośli uczestnicy powinni posiadać kask, a osoby niepełnoletnie obowiązkowo. Wypożyczalnia rowerów "GINO" udzielać będzie rabatu przy wypożyczaniu rowerów na wycieczkę. Organizatorzy poprowadzą trasę w taki sposób, aby każdy z uczestników pokonał dystans km i nie pobłądził. Trasa w zdecydowanej większości prowadzi bocznymi i leśnymi drogami przyjaznymi dla rowerów, co pozwoli w pełni poznać uroki wyspy Uznam a w szczególności tereny na półwyspie Lieper osadzonym na rozlewisku cieśniny Piana. Bufety – Korwandt, Benz, Rankwitz i Mellenthin. Powrót przewidywany jest na około godz. Zapisy na imprezę przyjmowane są w Oddziale Morskim PTTK Świnoujście przy Cassino 17/a (91-321-26-13) w Wypożyczalni Rowerów "GINO" 48 obok pływalni (609-144-367), jak również w Centrum Informacji Turystycznej Plac Słowiański 6/1 (91-322-49-99 lub 91-327-16-30). Zapisy przyjmowane będą również telefonicznie. Ilość zgłoszeń jest ograniczona względami bezpieczeństwa. Każdy uczestnik otrzymuje dyplomik potwierdzający przebytą trasę. Tekst i zdjęcie ŚwIR Data dodania 21 sierpnia 2012 Wysiłkiem samorządu i z finansową pomocą Unii Europejskiej w Świnoujściu udało się w ostatnich latach stworzyć doskonałe warunki do powszechnego uprawiania turystyki rowerowej. W samej tylko lewobrzeżnej części miasta, ograniczonej terytorialnie przez Świnę i granicę państwową, znajduje się obecnie ponad dwadzieścia kilometrów ścieżek rowerowych, które łączą najważniejsze punkty kurortu – śródmieście, port, dzielnicę nadmorską i przejścia graniczne z niemieckimi miejscowościami Ahlbeck i Garz. Natomiast w administracyjnych granicach Świnoujścia mieści się przeszło sto kilometrów szlaków rowerowych, czytelnie oznakowanych zgodnie z międzynarodowymi standardami. Na wyciągnięcie ręki jest ponadto doskonała infrastruktura rowerowa niemieckiej części wyspy Uznam. Wszystko to sprawia, że wyprawy na dwóch kółkach można precyzyjnie dostosować zarówno do swoich zainteresowań, możliwości czasowych, przygotowania kondycyjnego, jak i stopnia opanowania techniki jazdy na rowerze. Po przejechaniu i zwiedzeniu wyspy Wolin nadszedł czas na wyspę Uznam. Wyspa ta zlokalizowana jest na pograniczu Polski i Niemiec, zamykając Zalew Szczeciński od północy. Znajduję się tu Park Krajobrazowy Wyspy Uznam (niem. Naturpark Insel Usedom), który złożony jest z kilkunastu rezerwatów przyrody umiejscowionych w różnych częściach wyspy. Podczas mojego pobytu na wyspie zwiedziłem kilka bardziej znanych miasteczek tego regionu jak Ahlbeck, Heringsdorf, Bansin oraz Zinnowitz, o których więcej napiszę w dalszej części tego wpisu. Na teren niemieckiej części wyspy Uznam dostałem się poprzez pieszo-rowerową promenadę transgraniczną niedaleko Świnoujścia. A jak tu jest? Czy to dobre miejsce na wypad rowerowy? Na to oraz inne pytania postaram się udzielić odpowiedzi w dalszej części wpisu 🙂 Zapraszam! Centralna część wyspy Uznam Postanowiłem, że najpierw zwiedzę centralną część wyspy, a następnie jej nadmorski brzeg. Zaraz po przekroczeniu granicy zjechałem z głównej ścieżki rowerowej i wjechałem w gęsty las, który później okazał się częścią Parku Krajobrazowego Wyspy Uznam. Po wyjechaniu z lasu jechałem dalej drogą, która była praktycznie wolna od samochodów, więc przy akompaniamencie dźwięków natury mogłem podziwiać łagodną, ale klimatyczną przyrodę wyspy. Na tle złoto – zielonych łąk zobaczyłem wzgórze, na które postanowiłem się udać, bo jak wiadomo, ze szczytów są najlepsze widoki 😉 Przejechałem przez miejscowość Reetzow, a następnie powoli wprowadziłem rower na wzgórze, ponieważ ścieżka była zbyt stroma i piaszczysta, aby po niej jechać. Na szczęście na szczycie czekała na mnie miła niespodzianka, która wynagrodziła mi ten trud. Otóż okazało się, że mieści się tu punkt widokowy w postaci drewnianej platformy, z której widać wschodnią cześć wyspy, czyli terenów które chwilę wcześniej przemierzyłem na moim rowerze 🙂 Po małym odpoczynku, nacieszeniu oczu piękną panoramą i zrobieniu poniższych zdjęć ruszyłem dalej. Następnie pojeździłem trochę po małych niemieckich wsiach, podziwiając przy tym sielankową przyrodę tych terenów. Powoli zaczął zbliżać się wieczór, więc postanowiłem poszukać odpowiedniego miejsca na nocleg. Idealne do tego, okazały się być spore tereny wolne od zabudowań, za miejscowością Balm, na których mieściły się głównie pastwiska i pola zasiane zbożami. Co ciekawe znajduje się tu również zajazd z parkingiem, stołami i ławeczkami nad samą wodą – kolejna miła niespodzianka dla podróżników. Namiot rozbiłem km dalej za drzewami, aby nie było mnie widać od strony dróżki. Moje miejsce noclegowe okazało się niezwykle ciche, dzięki czemu w nocy mogłem cieszyć się spokojnym snem. Zinnowitz – miasteczko jak z bajki Następnego dnia rano spakowałem sakwy, zjadłem śniadanie nad jeziorem i ruszyłem dalej w moją podróż po wyspie Uznam. Wyjechałem z Balm i skierowałem się nad morze. Po dotarciu nad Bałtyk wjechałem na nadmorską ścieżkę rowerową i przejechałem przez kilka ładnych wsi, aż po około 14 km znalazłem się w Zinnowitz. Miasteczko to od razu skradło moje serce i zaczarowało mnie swoim klimatem, za sprawą nietypowej i przepięknej architektury, którą możecie podejrzeć na poniższych zdjęciach. Prawda, że piękna? po prostu bajkowo 🙂 Jeśli tu będziecie, to obowiązkowo musicie przejść się główną promenadą, wzdłuż której mieszczą się niezwykłe wille i pałacyki, wszystkie na swój sposób oryginalne i z zadbanymi, pięknymi ogrodami – naprawdę jest co podziwiać. Klimat tego miejsca potęguje wszechobecna zieleń w postaci drzewek, trawników, żywopłotów, wspomnianych wcześniej ogrodów, kwiatów i dekoracji oraz biel budynków. Jako ciekawostkę dodam, że bardzo zaskoczyło mnie to, że jest tu zupełnie inaczej niż w naszych polskich nadmorskich miejscowościach. A to dlatego, że nie zobaczymy tu milionów brzydkich, nachalnych i kolorowych banerów reklamowych. Oczywiście, tutaj też znajdziemy reklamy, ale nie rzucają się one aż tak mocno w oczy i jest ich nieporównywalnie mniej niż u nas. To sprawia, że przestrzeń publiczna jest bardzo „czysta” i estetyczna. Następną rzecz jaką zauważyłem, a która dotyczy również innych nadmorskich miejscowości na wyspie Uznam, to stosunkowo mała ilość barów i restauracji z fast foodem. Nie ma tu też takich atrakcji jak: ”małpie gaje”, ”tanie książki”, „rzeczy po 5 zł” itd., których nad polskim morzem jest po prostu pełno. Z tego co widziałem to popularne są tu restauracje oferujące dania rybne, lodziarnie oraz kawiarnie. Bardzo mi się to podoba 😉 Gnitz – Rezerwat przyrody koło miejscowości Lütow Następnym przystankiem na mojej mapie był rezerwat przyrody Gnitz. To właśnie tu udałem się zaraz po zwiedzeniu Zinnowitz, a trasa między tymi miejscami liczy sobie około 8 kilometrów i prowadzi przez świetną asfaltową ścieżkę rowerową. Ściezka rowerowa z Zinnowitz do Lütow Wejściem do samego rezerwatu przyrody Gnitz okazała się wąska gruntowa ścieżka prowadząca w zarośla 😉 Gdyby nie tablica informująca, że to właśnie tutaj jest wejście to nigdy bym się tego nie domyślił. Z czasem ścieżka się rozszerzała, zarośla ustępowały, a przede mną ukazał się rezerwat w całej swojej okazałości. Idąc wyznaczoną dróżką dotarłem do samotnego drzewa, pod którym mieściła się ławeczka dla zmęczonych turystów. Natomiast kilkanaście metrów dalej znajdowała się mała plaża z przepięknym widokiem na zatokę Achterwasser. To właśnie tutaj postanowiłem trochę odpocząć i nacieszyć oczy cudownym krajobrazem i towarzyszącą mu tego dnia pogodą. Po odpoczynku ruszyłem dalej szlakiem i wkrótce napotkałem mały problem. Otóż z początku „płaski” teren rezerwatu zaczął ostro piąć się w górę. Miałem wybór: zostawić rower lub iść z nim (a raczej go pchać). Niestety wybrałem drugą opcję, która kosztowała mnie sporo siły, oj sporo 😀 Dalsza część szlaku, już na górze, prowadziła mnie między drzewami, bardzo stromego i dość niezabezpieczonego klifu, więc jeśli tu będziecie to radzę Wam uważać 🙂 Z góry można podziwiać lepszy widok na zatokę niż na dole. Wkrótce dotarłem do końca trasy, więc zawróciłem. Atrakcja sama w sobie bardzo ciekawa i warta odwiedzenia jeśli będziecie niedaleko Zinnowitz. Po zwiedzeniu parku Gnitz wróciłem w okolice miasteczka Balm, gdzie ponownie rozbiłem namiot na dziko w otoczeniu pięknej przyrody 🙂 To był bardzo intensywny dzień, pełen wrażeń i atrakcji, a także niezwykłych krajobrazów. Przez cały dzień słońce świeciło mocno i dało mi trochę w kość, ale dałem radę i co najważniejsze – czułem niesamowitą satysfakcje z przeżytego w ten sposób dnia 🙂 Cesarskie uzdrowiska – Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin W drodze powrotnej do Polski odwiedziłem jeszcze trzy niezwykłe miejscowości, a mianowicie Ahlbeck, Heringsdorf i Bansin. To trzy sąsiadujące ze sobą kurorty, które są znane z tego, że kiedyś były cesarskimi uzdrowiskami, w których wypoczywali władcy tegoż kraju. Miasteczka zrobiły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jest tu czysto, zadbanie, a architektura cieszy oczy. Wszystko dopełnia wszechobecna biel budynków. Ogólnie jest tu podobnie jak we wspomnianym wcześniej Zinnowitz, czyli bajkowo 🙂 Bardzo spodobała mi się tutejsza plaża, która o poranku wyglądała magicznie, a drewniane zejścia na nią tylko dodawały jej uroku. Najbardziej znaną atrakcją w Alhbeck jest z pewnością prawie 300 metrowe molo biegnące w głąb Bałtyku. Przed molo można zobaczyć historyczny secesyjny zegar (widoczny na ostatnim zdjęciu). W Heringsdorf również znajduję się molo, którego łączna długość to ponad 500 metrów. Co ciekawe na jego końcu znajduje się duża restauracja „Ponte Rialto”, więc jeśli chcecie coś zjeść i wypić, a przy tym mieć pierwszorzędną panoramę na wyspę Uznam, to trudno o lepsze miejsce. Jeśli będziecie w Świnoujściu to gorąco polecam odwiedzić te kurorty, ponieważ to przysłowiowy rzut beretem (około 4-5 kilometrów ścieżką rowerową). Naprawdę warto! Nie będziecie żałować 🙂 Ścieżki rowerowe na wyspie Uznam Wyspa Uznam to raj dla podróżników i turystów, których ulubionym środkiem lokomocji jest rower. Ścieżki rowerowe zostały tu wybudowane praktycznie przy każdej bardziej ruchliwej drodze. Z kolei w miejscach gdzie trzeba jeździć ulicą, bo nie ma ścieżek, ruch samochodowy zazwyczaj jest bardzo mały, a często praktycznie wcale go nie ma. Podczas dwudniowej wycieczki po wyspie Uznam wyprzedziło mnie może z kilkanaście aut 😉 Niemcy bardzo chętnie korzystają ze swojej rozbudowanej infrastruktury rowerowej, zwłaszcza nad morzem, gdzie przy każdym zejściu na plażę można zobaczyć dziesiątki, a nieraz i setki pozostawionych rowerów. Ruch w głębi wyspy jest zauważalnie dużo mniejszy, ale i tam można spotkać rowerzystów. Oprócz świetnych ścieżek rowerowych Niemcy zatroszczyli się również o sporą ilość ławek, na których podróżni mogą odpocząć i podziwiać okoliczne krajobrazy. I to nie tylko na głównych i popularnych trasach, ale też na kompletnych „zadupiach”. Za to należy im się duży plus 🙂 Takie ławki można spotkać w bardzo wielu miejscach na całej wyspie Sierpień był dla nas zdecydowanie miesiącem wyjazdów, a w jego pierwszej połowie skupiliśmy się przede wszystkim na eksploracji bałtyckich wysp po naszej zachodniej stronie granicy. W Uznam oraz Rugii zakochaliśmy się od pierwszego postawienia nogi na ich malowniczym lądzie. Mimo, iż na pierwszy rzut oka podobne – różnią się od siebie znacznie. Zapraszamy w podróż po nadbałtyckich terenach pozbawionych wszechobecnych parawanów i wątpliwej jakości ryb. UZNAM Uznam to wyspa położona na pograniczu Polski i Niemiec. Znacznie większa jej część znajduje się jednak po stronie naszych zachodnich sąsiadów. Jak się okazuje, Uznam to najbardziej słoneczna wyspa obu krajów. Słońce świeci tu przez ponad 1900 godzin w roku! Ten fakt sprawia, że sympatia do jej terenów rośnie jeszcze bardziej 😉 Jak dostać się na Uznam? Na Uznam możecie wybrać się aż trzema drogami: wodną, powietrzną i lądową. Po pierwsze płynąc ze Świnoujścia promem dostępnym bezpłatnie zarówno dla pojazdów, jak i pieszych. Po drugie samolotem lądując na lotnisku w miasteczku Heringsdorf. Po trzecie samochodem dojeżdżając przez mosty obok miast Anklam oraz Wolgast. Osobiście rekomendujemy ostatnią z opcji. Gdzie spać? Najlepiej w uroczych pensjonatach tuż przy miejskich promenadach. Większość z ofert znajdziecie na Ceny w sezonie są dość wysokie (średni koszt nocy w pokoju dwuosobowym oscyluje w granicach: 600-700 zł), zatem warto odwiedzić Uznam wiosną lub wczesną jesienią. W lecie jedną z bardziej ekonomicznych opcji będzie zatem nocowanie po polskiej stronie wyspy – w Świnoujściu oddalonym o zaledwie kilkanaście kilometrów od centralnej części wyspy. Co jeść? Ryby, ryby i jeszcze raz ryby! Uznam to raj dla fanów świetnej jakości ryb, a w szczególności śledzi serwowanych w prostej, pszennej bułce. Znajdziecie je dosłownie na każdym kroku pod nazwą Fischbrötchen. Wypełnione są najczęściej śledziem w najróżniejszej postaci (bismarck, matijas) z dodatkiem sałaty i prostego sosu. Tylko tyle i aż tyle! Jedne z najlepszych Fischbrötchen znajdziecie w miejscowości Trassenheide w niewielkim punkcie o nazwie Fischerhütte Fischbrötchen, gdzie wędzenie ryb odbywa się na miejscu. Dochodząc z centrum do promenady, skręcacie w lewo i jesteście! Warto też odwiedzić jedną z najlepszych restauracji na wyspie – Alte Fischhalle – która funkcjonuje już od 1830 roku. Przychodzą tu głównie lokalsi, którzy zajadają rybne przysmaki w towarzystwie niemieckiego lagera spoglądając na pieniące się nieopodal morskie fale. Co zobaczyć? Najbardziej polubiliśmy miasta Zinnowitz oraz Bansin. Całe Uznam jest niesamowicie bajkowe, jednak to te miasteczka są zdecydowanie najbardziej malownicze, a jednocześnie najmniej turystyczne. Bansin kojarzy nam się z nadmorskimi miastami na Florydzie lub w Kalifornii. Śnieżnobiałe domki, szerokie promenady i wszechobecna roślinność. W Zinnowitz z kolei spotkacie drewniane molo na końcu którego znajduje się podwodna kapsuła, która pozwala podziwiać bałtycką faunę i florę. Gdzie plażować? Jedną z naszych ulubionych plaż jest ta na północ od Bansin, z mnóstwem klifów, w których możesz się zaszyć. Dostaniesz się na nią zjeżdżając z głównej drogi, a następnie przemierzając krętymi uliczkami w kierunku tarasu widokowego Steilküste. Choć tak naprawdę gdziekolwiek nie traficie będziecie zadowoleni. Plaże są piaszczyste, szerokie i w większości puste 🙂 RUGIA Rugia to największa wyspa Niemiec. Gęsto porośnięta lasami i posiadająca bardzo urozmaiconą linię brzegową, z piaszczystymi plażami ciągnącymi się kilometrami, wysokimi klifami oraz licznymi zatokami i półwyspami o przedziwnych kształtach. Jak dostać się na Rugię? Choć patrząc na mapę możecie nabrać przekonania, że Rugia położona jest dużo dalej na północ niż Uznam, to w rzeczywistości czas podróży autem z Polski jest w tym wypadku niewiele dłuższy. Cały sekret tkwi w drogach szybkiego ruchu – by dostać się na Uznam musicie pokonać dużo więcej dróg lokalnych lub dodatkową przeprawę promową, z kolei większość dróg prowadzących na Rugię stanowią autostrady i drogi ekspresowe. Nie analizując specjalnie innych opcji, wsiadamy do auta i po około 4 godzinach przekraczamy nowiutki most w miejscowości Stralsund, by suchymi czterema kołami przybić na tę największą niemiecką wyspę na Morzu Bałtyckim. Gdzie spać? W przypadku Rugii wybór miejsc noclegowych jest trochę większy, ale nadal najbardziej gorącymi miejscówkami są zlokalizowane w bliskiej odległości od morza hotele i pensjonaty. Jeżeli dobrze poszukacie, to znajdziecie tutaj także wiele klimatycznych obiektów wewnątrz wyspy, często ładniejszych i atrakcyjniejszych cenowo niż te nadmorskie. Ceny podobne jak na Uznam. W sezonie za przeciętnej jakości hotel zapłacicie tyle co za luksusowy hotel w dużym polskim mieście. Wszystko jest czyste i zadbane, ale nowoczesnego designu i technologii – nawet w 4-gwiazdkowych hotelach za ok. 600-700 zł – raczej nie uświadczycie. Większość hoteli w Niemczech powstało co najmniej kilka-kilkanaście lat temu, co jest zauważalne w porównaniu ze świeżutkimi inwestycjami na polskim moglibyśmy swobodnie wybierać, to zdecydowanie noclegowo polecamy przepiękną miejscowość Binz. Z cudownym klimatem, piękną plażą, tętniącą życiem do późnych godzin nocnych promenadą i posiadającą wiele atrakcyjnych restauracji i barów. Co jeść? Ryby, ryby i jeszcze raz ryby! Rugia to raj dla fanów świetnej jakości ryb, a w szczególności śledzi serwowanych w prostej, pszennej bułce. Znajdziecie je dosłownie na każdym kroku pod nazwą Fischbrötchen… Tak, to nie jest błąd że powtórzyliśmy nasz tekst ponownie. Na Rugii sytuacja wygląda identycznie jak na Uznam i jest to wielka zaleta obu tych wysp. Jeżeli jednak Wasz pobyt na wyspie jest dłuższy, albo szukacie czegoś bardziej wyrafinowanego, to znajdziecie tu również kilka restauracji polecanych przez przewodnik Michelin. My odwiedziliśmy jedną z nich. Restauracja należąca do Hotelu Panorama w Lohme, to patrząc na zatłoczoną salę ceniona marka. Nas jednak bardziej od samego jedzenia zachwycił sam hotel, a zwłaszcza należący do restauracji i położony na klifie taras z cudownym widokiem na Bałtyk. Moglibyśmy tam spędzić całe popołudnie, totalnie nie myśląc nawet o jedzeniu… Co zobaczyć? Chillowanie w Hotelu Panorama w Lohme nie powinno trwać jednak wiecznie. Wybraliśmy ten hotel jeszcze z innego powodu. Leży on bowiem na skraju największej atrakcji turystycznej na wyspie, jakim jest Jasmundzki Park Narodowy. Na jego terenie znajdziecie największą atrakcję Rugii, czyli słynne kredowe wybrzeże klifowe. Park, to oczywiście atrakcja dla osób lubiących przyrodę, chcących oderwać się od cywilizacji i chyba jedno z niewielu pagórkowatych miejsc, po których wolimy maszerować niż pojeździć na rowerze (choć i taką możliwość oczywiście macie). Odległości są umiarkowane, a piesze szlaki bardzo urozmaicone. Idąc z Lohme praktycznie cały czas towarzyszy Wam widok na morze, a trasa nieustannie wznosi się ku górze. W końcu klify osiągają maksymalną wysokość, a ich punktem kulminacyjnym jest skała o nazwie Królewski Tron. Wędrując wzdłuż klifów Rugia urzeka dodatkowo kolorem morza. Szczególnie gdy świeci słońce, przybiera ono wówczas niesamowity turkusowy kolor! Do innych wartych wizyty miejsc dopisujemy jeszcze północny Przylądek Arkona (zlokalizowany obok Putgarten) oraz miejscowości Prora, gdzie przy długiej, piaszczystej plaży znajduje się nieukończony, gigantyczny nazistowski ośrodek wypoczynkowy. Kompleks robi wyjątkowe wrażenie, bo jego długość szacuje się na prawie 5 kilometrów. Stopniowo jest on jednak przekształcany w nowoczesne hotele, więc jedynie jego fragmenty oraz muzealne placówki przypominają jeszcze o jego przeszłości. Obie wyspy to raj dla rowerzystów! Wspaniale przygotowane trasy rowerowe stwarzają warunki do zwiedzania ich niemal całkowicie na dwóch kółkach. Na Uznam pojeździcie pięknymi trasami ciągnącymi się wzdłuż wybrzeża mijając po drodze urocze miasteczka, Rugia to z kolei bardziej górzysty teren idealny dla fanów jazdy w terenie. Niezależnie jednak czy rowerowo, czy nieco mniej aktywnie będziecie zadowoleni. Na tych wyspach odpoczniecie jak nigdzie indziej! Spodobał Ci się tekst? Podziel się lub zostaw komentarz! To wiele dla nas znaczy!

trasy rowerowe na wyspie uznam